Minionego weekendu nie zapamiętamy z powodu wielkiej ilości bramek, bo ich duże ilości mieliśmy przyjemność oglądać wyłącznie na boiskach Bundesligi, lecz w jego trakcie miało miejsce kilka bardzo ważnych zdarzeń. Mam na myśli wygraną Manchesteru City, zapewniającą im bardzo komfortową przewagę nad resztą stawki, remis Manchesteru United wypisujący go z walki o czwartą pozycję w Premier League, czy Atalantę Bergamo, która zdołała zatrzymać Inter, co może spowodować utratę pierwszej pozycji przez zespół z Mediolanu. Zapraszam do podsumowania zdarzeń mających miejsce podczas minionego weekendu.
Manchester City – Chelsea (1:0)
Bez wątpienia starcie Pepa Guardioli z Thomasem Tuchelem było najciekawszym spotkaniem tego weekendu. Choć goście przez 15 minut drugiej połowy potrafili stworzyć zagrożenie pod bramką obywateli, to poza tym krótkim okresem byli zdominowani przez zespół gospodarzy. Z powodu PNN* na boisku zabrakło Riyada Mahreza i Edouarda Mendy’ego. Senegalskiego bramkarza świetnie zastąpił Kepa Arrizabalaga, który pięciokrotnie uratował swoją drużynę przed utratą gola. Myślę, że gdyby nie gol De Bruyne, to Hiszpan zostałby najlepszym piłkarzem meczu. Jak już mówimy o Belgu, to trzeba mu oddać to, co jego. Przez cały mecz grał bardzo dobrze i razem z Rodrim oraz Bernardo Silvą zdominował środek pola, a swój dobry występ skwitował fenomenalną bramką zza pola karnego, która zapewniła Manchesterowi City 3 punktową zdobycz z tego meczu. Spotkanie to znów pokazało w jak dobrej formie znajdują się piłkarze Guardioli. Mimo, że w tym starciu nie cierpieli oni jak miało to miejsce podczas rywalizacji z Arsenalem, to znów zdołali pokonać kolejny silny zespół. Najważniejszym aspektem tego meczu jest przewaga the citizens nad resztą stawki. W porównaniu do Liverpoolu, który ma jeden zaległy mecz drużyna z Etihad Stadium ma 11 oczek przewagi, a nad Chelsea wynosi ona już 13 oczek. Choć do końca sezonu jeszcze dużo czasu (bo do rozegrania zostało jeszcze aż 16 kolejek!) to myślę, że ekipa Guardioli nie wypuści ligowego triumfu z rąk.
Aston VIlla – Manchester United (2:2)
The villans zdołali się zrewanżować czerwonym diabłom za ostatnią potyczkę, która miała miejsce ledwie pięć dniwcześniej. Wówczas zakończyła się ona wygraną drużyny Rangnicka wynikiem 1:0. Tym razem rywalizacja tych zespołów była bardziej wyrównana. Najlepszym piłkarzem meczu był Bruno Fernandes, który dwukrotnie pokonał Emiliano Martineza. Szczególnie ładnej urody było drugie trafienie Portugalczyka, podczas którego piłka odbiła się od poprzeczki, a dopiero później wpadła do bramki. W spotkaniu tym zadebiutował Philippe Coutinho, który dopiero w 68 minucie zameldował się na placu gry. Podczas około 25 minut gry pomógł przy trafieniu Jacoba Ramseya na 1:2 i sam wykończył podanie Anglika, tym samym zapewniając swojej nowej drużynie jeden punkt. Tak jak napisałem w zapowiedzi, Manchester United znów stracił punkty, co ciekawe to już 11 raz, kiedy red devils schodzą z boiska po meczu ligowym bez inkasowania trzech punktów. Aston VIlla natomiast zyskała cenny punkt, lecz aby awansować w tabeli i wejść do górnej części tabeli musi wygrywać, co rzadko kiedy udaje się tej drużynie (ostatni raz miało to miejsce ponad miesiąc temu).
Real Betis – Sevilla (2:1)
Derby Sewilli zakończyły się niespodziewanie, bo od wygranej gospodarzy. Od ostatniego razu, gdy Betis wygrał gran derbi w rozgrywkach ligowych minęły trzy i pół roku i właśnie dlatego rezultat tego starcia może dziwić. Pierwszą bramkę tego starcia zdobył dla gości Papu Gomez, lecz już po czterech minutach gola wyrównującego strzelił Nabil Fekir. Pod koniec pierwszej połowy doszło do patologicznego zachowania ze strony kibiców drużyny gospodarzy. Jeden z sympatyków Betisu rzucił bowiem metalową pałką, a ta uderzyła w głowę pomocnika drużyny Lopeteguiego, czyli Juana Jordana. Choć piłkarzowi temu najpewniej nic się nie stało, to mam nadzieję, że sprawca tego czynu zostanie dotkliwie ukarany, aby w przyszłości nie dochodziło do podobnych zdarzeń. Wygrana gospodarzy zapewniła im awans do kolejnej fazy Pucharu Króla.
Real Madryt – Athletic Bilbao (2:0)
W finale Superpucharu Hiszpanii bez większego zaskoczenia triumfowali Madrytczycy. Od pierwszych minut konstruowali sobie oni akcje bramkowe, których łącznie stworzyli w tym meczu aż 13. Pierwszą, która wpadła do siatki rywali wykorzystał Luka Modrić, strzelając tym samym dopiero pierwszego gola w tym sezonie. Chorwat wykończył świetnie rozegraną akcję, która rozpoczęła się od podania Thibauta Courtoisa. Kolejny i tym samym ostatni gol tego spotkania padł w drugiej odsłonie meczu, a dokładniej w 52 minucie. Wówczas Karim Benzema pewnym strzałem wykorzystał rzut karny. W ostatnich minutach drużyna z kraju Basków miała okazję do zdobycia honorowej bramki, ponieważ Eder Militao odbił piłkę ręką, gdy ta znajdowała się w polu karnym los blancos. Raul Garcia nie zdołał jednak zamienić jedenastki na gola i zwycięsko z tego starcia wyszedł Courtois. Real dzięki tej wygranej zdobył pierwsze trofeum w nowym roku. W najbliższych miesiącach dowiemy się, czy zespół Carlo Ancelottiego poprzestanie na tylko jednym pucharze, czy też zdobędzie ich więcej.
Atalanta – Inter (0:0)
Na stadionie w Bergamo hit Serie A zakończył się bezbramkowym remisem. Nie było to jednak stereotypowe catenaccio polegające na skupieniu się na grze w defensywie, lecz starcie o wielkiej ilości oddawanych strzałów. Choć część z nich miała duży potencjał, by wpaść do bramki, to raz po raz Juan Musso i Samir Handanović ratowali swoje drużyny przed utratą gola. Najlepsze okazje zmarnowali moim zdaniem Matteo Pessina i Alexis Sanchez. Remis uszczęśliwia wyłącznie gospodarzy, ponieważ Inter w razie wygranej Milanu spadnie z tronu Serie A. Nereazurri znajdowali się na nim ponad miesiąc czasu, dlatego spadek na drugie miejsce będzie bolesny dla sympatyków tej drużyny
*PNN – Puchar Narodów Afryki
Wyniki innych spotkań tego weekendu:
Piątkowych: BVB – Freiburg (5:1)
Sobotnich: FC Koln – Bayern (0:5), Juventus – Udinese (2:0), PSG – Stade Brestois (2:0)
Niedzielnych: Elche – Villarreal (1:0), Liverpool – Brentford (3:0), West Ham – Leeds United (2:3), Roma – Cagliari (1:0), Olympique Marsylia – Lille (1:1)