Saga Roberta Lewandowskiego z Barceloną ciągnie się już od dłuższego czasu, a sam piłkarz wprost mówi, że nie wyobraża sobie pozostania w Monachium. Musimy jednak pamiętać, że klub, z którym łączy się naszego kapitana od długiego czasu ma problemy finansowe, jakie warto bliżej naświetlić
Stanowisko Polaka
Jak wspomniałem we wprowadzeniu, nasz kapitan nie chce dłużej grać dla Bawarczyków. Najlepiej świadczą o tym poniższe słowa, które wypowiedział on na konferencji prasowej PZPN przed meczem z Walią.
„Na dziś pewne jest jedno. Moja historia z Bayernem Monachium dobiegła końca. Po tym wszystkim co wydarzyło się w ostatnich miesiącach nie wyobrażam sobie dalszej dobrej współpracy. Zdaję sobie sprawę, że transfer będzie najlepszym rozwiązaniem dla obu stron. Wierzę, że Bayern nie zatrzyma mnie tylko dlatego, że może.”
Wprawdzie zarówno Hasan Salihamidžić (dyrektor sportowy klubu) jak i Oliver Kahn (prezes Bayernu) podkreślają, że reprezentanta Polski przez kolejny rok będzie obowiązywał kontrakt z niemieckim zespołem, to równocześnie szukają ofensywnych wzmocnień jakby w miejsce Lewandowskiego.
Działacze drużyny z Alianz Areny wcale nie ukrywają negocjacji z Liverpoolem w sprawie pozyskania Sadio Mane, który od lutego regularnie występuje na pozycji napastnika, czyli tej samej gdzie gra kapitan naszej reprezentacji. Sprowadzenie trzy lata młodszego Senegalczyka w miejsce Lewego wcale nie byłoby dla Bayernu złym posunięciem, bo nie dość, że może on również występować na lewym skrzydle, to będzie on zdecydowanie bardziej chętny do gry w barwach tej ekipy niż Polski piłkarz.
We wczorajszym podcaście „WojewódzkiKędzierski” Lewy opowiedział , że w nowym klubie szukałby nowych emocji, a nie pieniędzy, co w oczywisty sposób jest nawiązaniem do mającej problemy finansowe Barcelony. Dwukrotny zdobywca nagrody piłkarza roku FIFA wspomniał również, że z racji wdzięczności za zasługi w Bayernie (w którym spędził osiem lat i zdobył aż 19 trofeów), klub powinien pozwolić mu odejść.
Finanse Barcelony
Duma Katalonii do dziś musi płacić za nieumiejętne zarządzanie finansami klubu, jakie miało miejsca za czasów prezydenta Josepa Marii Bartomeu z lat 2014-2020. Najlepszym przykładem głupich decyzji transferowych musi być pozyskanie Ousmane Dembele i Philippe Coutinho za łączną sumę 275 mln euro, którzy razem zdobyli 57 goli dla Blaugrany. Możemy zatem obliczyć, że każdy gol tych piłkarzy kosztował aż 4,8 mln.
Dla porównania Romelu Lukaku, który za 100 mln również zmienił klub w sezonie 2017/18 w dwa lata zdobył dla Manchesteru United 42 gole. Czerwone diabły za jedno trafienie Belga (jaki tak naprawdę nie odnalazł się szczególnie dobrze w ekipie Jose Mourinho) płaciły 2,38 mln, czyli dwa razy mniej.
Nie powinien nas zatem dziwić fakt, że Barca popadła w duże problemy finansowe, za jakie musi płacić cenę do dziś.
Liczby są bardzo proste. Jeśli w poprzednich dwóch latach miałeś ponad 500 mln euro straty, musisz odzyskać te pieniądze, aby zatrudniać piłkarzy bez zasady 1/3
~Javier Tebas (prezes La Liga)
Na czym polega zasada 1/3, jaka aktualnie obowiązuje klub stacjonujący Camp Nou? To bardzo proste – na jeden wydany milion należy odzyskać kolejne trzy.
Na przykładzie ostatniego transferu Coutinho do Aston Villi, na którym Barcelona zdobyła 40 mln euro (20 za sprzedaż, 20 za pensje), klub zdobył około 13 mln na przykład na pozyskanie Lewandowskiego.
Najbliższe działania Blaugrany
Barcelona aby pozyskać Roberta Lewandowskiego musi zdobyć około 50 milionów do wydania, ponieważ 40 mln może oczekiwać Bayern, a zdaniem hiszpańskiej gazety „AS” Lewy ma otrzymywać 9 mln na rok.
Skąd zatem pozyskać te fundusze?
Po pierwsze należy pożegnać się z kilkoma piłkarzami. Mam na myśli niechcianych na Camp Nou Samuela Umtitiego (zarabia 16 mln euro rocznie), Clementa Lengleta (5,8 mln), Riquiego Puiga (3,8 mln), Neto (5,9 mln), Miralema Pjanicia (6,5 mln) i Martina Braithwaite’a (6 mln)
.
Oczywiście musimy podkreślić, że nie ma najmniejszych szans, aby każdy z tych zawodników tego lata opuścił Blaugranę, ponieważ część z nich będzie chciała pozostać w Barcy aby otrzymywać pieniądze, jakich nigdzie indziej nie dostaną.
Jeśli nie uda się dojść do porozumienia z Ousmane Dembele, któremu kontrakt kończy się już za 23 dni, to zwolni się kolejne 18 mln rocznie, jakie Francuz otrzymuje od klubu.
Warto pamiętać o tym, że jeśli jacyś piłkarze opuszczą Barcę, to będzie należało sprowadzić kogoś w ich miejsce, dlatego najlepiej byłoby pozbyć się nie więcej niż pięciu czy sześciu graczy.
Inną, znacznie bardziej prawdopodobną opcją na pozyskanie dodatkowych pieniędzy jest sprzedanie udziałów dwóch aktywów klubu. Mowa o Barca Studios i Barca Licensing & Merchandising. Pierwsze z nich zajmuje się audiowizualnym kontentem Barcelony, czyli na przykład produktami z wizerunkiem tej ekipy. Drugie z nich zajmuje się licencjami klubowych produktów i ich ekspansjom.
Najważniejsze jest jednak, że Blaugrana za 49% (bo prezydent Barcy, czyli Joan Laporta chce mieć większość praw) obu tych aktywów liczy na uzyskanie nawet 400 mln euro.
Rozwiązanie to ma jednak drugie dno, bo tak naprawdę za 10 lub 20 lat 49% udziałów tych dóbr może być warte o wiele więcej niż 400 milionów. Nie jest bowiem tajemnicą, że w futbolu jest coraz więcej pieniędzy, dlatego i w tym przypadku nie powinno być inaczej.
Oczywiście wspomniana suma pieniędzy nie zostanie w pełni przeznaczona na kolejne wielkie transfery, jednak część z nich z pewnością pomoże w sprowadzeniu na Camp Nou Roberta Lewandowskiego.
Przenosiny kapitana naszej kadry są coraz bliższe spełnienia. Warto jednak pamiętać, że Lewy wciąż ma obowiązujący kontrakt w Bayernie, dlatego aby odejść z Bawarii potrzebuje pozwolenia klubu, na które zarówno on jak i wielu kibiców czeka.
Aby napisać ten tekst czerpałem m.in z świetnego filmu z kanału Footgol TV, do którego link zamieszczam poniżej: