Czerwiec na dobre rozpoczął teoretycznie zamknięte jeszcze letnie okno transferowe. Jednymi z najciekawszymi ruchów są te, w których uczestniczyli wymienieni w tytule napastnicy – Sadio Mané i Darwina Núñez. Czy Liverpool dokonał dobrej decyzji wymieniając tego pierwszego na byłego gracza Benfici?
Skromny Senegalczyk
Najpierw zająłbym się Senegalczykiem. Na karku ma on 30 lat, czyli aż o 7 więcej aniżeli Núñez. W Liverpoolu grał on sześć ostatnich sezonów, a wcześniej występował w Southampton i RB Salzburg. Na Anfield przywędrował za 43 mln euro, co z perspektywy czasu było jednym z najlepszych interesów w całej karierze Jurgena Kloppa.
Zdecydowanie najczęściej Mané występuje na pozycji lewego skrzydłowego, lecz warto zaznaczyć, że w 2022 roku 30-latek zaczął grać również jako typowy napastnik. Mimo że jest on klubowym kolegą Mohameda Salaha słynącego z liczby zdobywanych goli, o czym niech najlepiej świadczą trzy korony króla strzelców Egipcjanina w Premier League, to Senegalczyk również zdobywa wiele bramek.
Statystyka zdobytych przez Sadio Mané goli dla The Reds wygląda następująco:
13 goli (2016/17), 20 goli (2017/18), 26 goli (2018/19), 22 gole (2019/20), 16 goli (2020/21) i 23 gole (2021/22)
Był on szczególnie ważnym piłkarzem dla Jurgena Kloppa i co roku znajdował się wśród najczęściej grających zawodników z Anfield.
Wprawdzie trzy lata temu Senegalczyk sięgnął z Liverpoolem po Ligę Mistrzów, a obecny sezon The Reds zakończyli nieudanie, bo bez zdobycia Premier League ani Champions League, to on sam może być zadowolony z ostatnich 12 miesięcy. W tym czasie udało mu się sięgnąć po FA Cup, Carabao Cup i Puchar Narodów Afryki.
Szczególnie istotne dla Mané musi być ostatnie z wymienionych trofeów, bo to dla niego pierwszy puchar zdobyty z reprezentacją narodową. Kilka miesięcy po wygraniu tego turnieju, Senegalczycy dostali się również na tegoroczne Mistrzostwa Świata, co bardzo ucieszyło tego piłkarza.
Jest on bowiem zawodnikiem, który mimo osiągnięcia wielkiego sukcesu i zarabiania ogromnych pieniędzy identyfikuje się ze swoją ojczyzną i za wszelką cenę pragnie ją wspierać. Najpewniej poza Cristiano Ronaldo to piłkarz najbardziej zaangażowany w akcje charytatywne, o czym on sam się pewnego razu wypowiedział.
Po co mi dziesięć Ferrari, 20 diamentowych zegarków i dwa samoloty odrzutowe? Co by to zrobiło dla świata? Umierałem z głodu, pracowałem na polu, grałem boso i nie chodziłem do szkoły. Teraz mogę pomagać ludziom. Wolę budować szkoły i dawać biednym ludziom jedzenie lub ubrania. Zbudowałem szkoły, stadion; zapewniamy ubrania, buty i jedzenie dla ludzi w skrajnym ubóstwie. Dodatkowo daję po 70 euro miesięcznie wszystkim osobom z bardzo biednego regionu senegalskiego, aby przyczynić się do gospodarki rodzinnej. Nie potrzebuję luksusowych samochodów, luksusowych domów, wycieczek, a nawet samolotów. Wolę, aby moi ludzie otrzymali trochę tego, co dało mi życie.
Sadio Mané
30-latek przychodzi do Bayernu Monachium jako największy transfer Bawarczyków ostatnich lat. Oni sami dokonali świetnego biznesu sprowadzając go do siebie za około 40 mln euro, bo to piłkarz sprawdzony na najwyższym możliwym poziomie.
Jak już wspomniałem, Mané ostatnimi czasy szczególnie często gra jako napastnik, czyli na tej samej pozycji co Robert Lewandowski. Możliwe, że Polak dostanie pozwolenie od władz Bayernu na transfer do Barcelony, bo w końcu mają oni o cztery lata młodszego zastępcę naszego kapitana. Oczywiście nie jest to typowa dziewiątka, niemniej Senegalczyk świetnie sprawdza się w tej roli.
W ostatnim tekście dla newonce.sport Michał Trela wspomniał jednak, że dla Bawarczyków, którzy ciągle mają kompleks niższości względem takich marek jak Real Madryt czy właśnie Barcelona posiadanie z przodu duetu Lewandowski-Mané będzie jednoznacznym sygnałem dla całego świata, iż zespół z Alianz Areny będzie walczył o Ligę Mistrzów.
Jak na razie trudno powiedzieć który z tych scenariuszy dojdzie do skutku, jednak z racji obowiązującego Lewandowskiego kontraktu, powiedziałbym, iż ten drugi. Mogę zatem powiedzieć, że niezwykle ciekawym będzie oglądanie ofensywy Bayernu złożonej m.in. z Mané i Lewandowskiego, którzy powalczą o zdobycie siódmego w historii klubu pucharu Champions League.
Wielki talent
Na Anfield przybywa natomiast 23-letni Darwin Núñez. Choć jego przyjście nie jest wyłącznie powodowane chęcią zastąpienia Sadio Mané, bo Urugwajczyk całą swoją karierę gra na pozycji napastnika, to z racji terminu obu transakcji możemy przyjąć, że przychodzi on w miejsce Senegalczyka.
Jego sprowadzenie kosztowało 100 mln euro, bo choć Liverpool zapłacił Benfice tylko 75 mln, to po dodaniu pieniędzy, jakie otrzyma sam piłkarz ujrzymy kwotę dziewięciocyfrową.
Kim jest zatem najdroższy Urugwajczyk, będący również najwyższym transferem w historii The Reds?
To niezwykle utalentowany napastnik, który ostatnie lata spędził w Benfice, a jeszcze wcześniej grał w drugoligowej Almerii. Wprawdzie w obu tych krajach Półwyspu Iberyjskiego dał się on poznać jako piłkarz o wielkim talencie, jednak tylko ostatni sezon był w jego wykonaniu zjawiskowy. Oczywiście nie mówię, że nigdy nie uda mu się powtórzyć tak udanych 12 miesięcy, tylko wspominam o jego małym doświadczeniu.
Dwa sezony temu, czyli w rozgrywkach 2019/20 wystąpił on w podobnej liczbie ligowych meczów co w tym poprzednim, bo zamiast 28 grał w 29 meczach. Wprawdzie sezony te w rozegranych minutach nie różnią się znacząco od siebie, jednak w liczbie zdobytych bramek już tak. Mowa bowiem o tylko 6 golach zdobytych w 29 spotkaniach, co jest zaskakująco słabym wynikiem jak na najdroższy nabytek Liverpoolu.
Z drugiej jednak strony mało kto ma takiego nosa do transferów jak Jurgen Klopp. Niemiecki szkoleniowiec przyzwyczaił nas, że rzadko kiedy zdarzają mu się wtopy przy sprowadzaniu nowych piłkarzy. Nawet pomijając wcześniejsze decyzje Kloppa, takie jak kupienie Salaha i Mane za zaledwie 80 mln euro, warto przytoczyć kupno Luisa Diaza, do którego doszło w styczniu tego roku.
Choć raczej nikt nie rozumiał dlaczego na 25-letniego Kolumbijczyka postanowiono wydać około 50 mln euro, to po niedługim czasie wszyscy znów zachwycali się ściągniętym przez Kloppa piłkarzem. W pięć miesięcy poza widowiskową grą Diaz dorzucił również dziesięć udziałów przy bramkach – 6 goli i 4 asysty.
Na moment pisania tego tekstu wciąż nie jestem w pełni przekonany do wydawania za niedoświadczonego Darwina Núñeza aż 100 mln euro. Z drugiej jednak strony, jeśli klub tak mądrze zarządzany jak Liverpool decyduje się wzmocnić ofensywę młodym piłkarzem, który w ostatnim sezonie zdobył aż 33 gole i jest jednym z najlepiej zapowiadających się zawodników, to cóż może pójść nie tak?
Dokładną odpowiedź na to pytanie poznamy już po skończeniu zbliżającego się sezonu, w którym będziemy światkami debiutu tercetu Salah-Núñez-Diaz. Ofensywa The Reds bez Sadio Mane będzie znacznie osłabiona, jednak wydaje się, że napastnicy z Ameryki Południowej rozwiną się pod okiem trzykrotnego zdobywcy korony króla strzelców Premier League. Kibice Liverpoolu muszą mieć nadzieję, że Núñez podobnie do Diaza szybko odnajdzie się w klubie, natomiast ten 25-letni Kolumbijczyk będzie kontynuował swoją dobrą formę.