Podsumowanie weekendu (25-27.2)

Zapraszam do podsumowania minionego piłkarskiego weekendu. Choć wiem, że aktualnie rozgrywają się ważniejsze zdarzenia niż te, związane ze światem futbolu, to myślę, że warto choć na chwilkę skupić się na czymś innym niż na wojnie Rosji i Ukrainy.

Empoli – Juventus (2:3)

Pierwszym meczem, który postanowiłem wyróżnić było sobotnie spotkanie Empoli i Juventusu. Tak jak mogliśmy się tego spodziewać, przybysze z Turynu od początku tego starcia zaczęli naciskać na swoich rywali. Pierwszą bramkę tego meczu zdobył napastnik tej drużyny, czyli Moise Kean. Wyrównujące trafienie zanotował reprezentant Polski, czyli Szymon Żurkowski. Warto zaznaczyć, że Polak był jednym z najlepszych piłkarzy swojego zespołu. Kolejne dwie bramki zdobył nowy nabytek starej damy, czyli Dušan Vlahović. Serb szczególnie popisał się przy drugim golu, przy którym pięknym lobem pokonał bramkarza gości. Zapraszam do obejrzenia tego gola, którego zamieściłem poniżej. 21-latek w nowych barwach strzelił już cztery razy, natomiast w całym sezonie już 24 razy pokonywał bramkarzy rywali. W końcówce meczu Empoli tworzyło sobie groźne akcje, a jedną z nich wykończył rezerwowy Andrea La Mantia. Było to ostatnie trafienie tego spotkania. Choć bez większego zaskoczenia wygrali piłkarze Massimiliano Allegriego, to warto docenić postawę gospodarzy, którzy w końcówce meczu byli bliscy zdobycia wyrównującego trafienia.


Chelsea – Manchester City (0:0, 10:11 w rzutach karnych)

Po 56 dniach przerwy Chelsea na swoim stadionie zmierzyła się z Liverpoolem. Kiedy na samym początku tego roku drużyny te rywalizowały ze sobą, to po zakończeniu meczu na tablicy wyników widniał rezultat 2:2, natomiast wczorajsze spotkanie skończyło się wygraną the reds. Choć we wczorajszym meczu po zakończeniu dogrywki wciąż było 0:0, to w jego trakcie padły aż trzy nieuznane z powodu spalonych bramki. Choć w szeregach obu drużyn było wiele nieskuteczności, to pod tym względem szczególnie wyróżniłbym Masona Mounta. Anglik zagrał fatalny mecz, podczas którego zmarnował dwie stuprocentowe okazje. Najlepiej zaprezentowali się bramkarze obu drużyn, czyli Edouard Mendy (zaliczył 6 interwencji) i Caoimhin Kelleher (cztery razy obronił swój zespół przed utratą gola). Nie jestem fanem dogrywek, a ta we wczorajszym meczu nie była najbardziej atrakcyjna na świecie. W jej trakcie oba zespoły oddały po zaledwie jednym strzale i chyba po prostu przygotowywały się do konkursu jedenastek. Seria rzutów karnych między tymi zespołami była niezwykle długa, ponieważ dopiero 22 strzał okazał się niecelny. Był to najdłuższy konkurs jedenastek pomiędzy dwoma Angielskimi zespołami w historii. Warto wspomnieć, że jedynego karnego nie wykorzystał Keppa Arizzabalaga, czyli bramkarz gości. Hiszpan zmienił Mendyego po skończeniu dogrywki, lecz nie doprowadził do wygranej swojej ekipy. Wczorajszy mecz zakończył się przyznaniem Liverpoolowi trofeum za wygranie Carabao Cup i celebracją tego trofeum podopiecznych Jürgena Kloppa.


Lazio – Napoli (1:2)

Wczorajszego wieczoru Napoli przyjechało na Stadio Olimpico w Rzymie. Pierwsza połowa tego meczu była wyrównana, lecz obfitowała w więcej uderzeń ze strony gospodarzy. Najgroźniejszym z nich był niecelny strzał Luisa Alberto. Druga część spotkania należała do Neapolitańczyków. W 62 minucie pierwsze trafienie tej rywalizacji strzałem z poza pola karnego zdobył Lorenzo Insigne. Zaledwie osiem minut później kapitan gości dołożył kolejną bramkę, lecz nie została ona uznana z powodu pozycji spalonej Insigne. Dwie minuty przed zakończeniem regulaminowego czasu gry Pedro silnym strzałem pokonał Davida Ospine. Zaledwie sześć minut później Fabián Ruiz pewnym uderzeniem zdobył ostatnie trafienie tej rywalizacji. Bramka Hiszpana zapewniła jego drużynie zwycięstwo po tym równym spotkaniu. Przez 57 minut na boisku znajdował się Piotr Zieliński, lecz kilkanaście minut po rozpoczęciu drugiej połowy Polak został zmieniony. Napoli wczorajszą wygraną wykorzystało potknięcie Milanu z Udinese (1:1) i wskoczyło na pierwsze miejsce w tabeli Serie A.


Barcelona – Athletic Bilbao (4:0)

Barça już czwarty raz w tym miesiącu pokonała swojego rywala ze zdobyczą czterech bramek. Wcześniej duma Katalonii tak wysoko wygrywała z Atlético Madryt, Valencią i Napoli. Za wczorajszy mecz z Athletic Bilbao trzeba wyróżnić ofensywę Barcelony. W 37 minucie pierwszą bramkę tej rywalizacji poprzez dobicie strzału Piqué zdobył Pierre-Emerick Aubameyang. Ostatnimi czasy Gabończyk spisuje się niezwykłą skutecznością, bo w trzech ostatnich meczach zdobył aż 5 goli. Kwadrans przed zakończeniem spotkania przepiękną bramkę strzelił Ousmane Dembélé. Francuz mimo, że wszedł na ostatnie trzydzieści minut za Ferrana Torresa, to strzelił wcześniej wspomnianego gola i zanotował dwie asysty. Wypychany (również przeze mnie) z Barcelony skrzydłowy wykonał kluczowe podania do Luuka de Jonga i Memphisa Depaya. Najlepszym piłkarzem meczu zasłużenie został właśnie Dembélé. Barça wczorajszym meczem pokazała, że jest w świetnej formie. Zespół prowadzony przez Xaviego do trzeciego miejsca traci tylko punkt mimo że ma jeden rozegrany mecz mniej. Jak na razie duma Katalonii plasuje się na czwartej pozycji w tabeli La Liga.

Wyniki innych spotkań tego weekendu:
-Piatkowych: Milan – Udinese (1:1), Legia W. – W. Kraków (2:1), Genoa – Inter (0:0)
-Sobotnich: Leeds – Tottenham (0:4), Man United – Watford (0:0), Rayo Vallecano – Real Madryt (0:1), Eintracht – Bayern Monachium (0:1), PSG – Saint Ettiene (3:1), Atlético Madryt – Celta Vigo (2:0)
-Niedzielnych: West Ham – Wolves (1:0), Sevilla – Real Betis (2:1), Augsburg – BVB (1:1)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *