Kolejna porażka Polski z Belgią (0:1)

Drugie starcie biało-czerwonych z Belgami choć również zakończyło się klęską naszych reprezentantów, to stracili oni zaledwie jednego gola, co w porównaniu do sześciu wpuszczonych bramek z ostatniego meczu z tym rywalem jest znacznie lepszym wynikiem. Czy powinniśmy być zadowoleni z tej rywalizacji?


Warto od razu wspomnieć, że z powodu urazów w ekipie naszych rywali zabrakło Kevina De Bruyne, Romelu Lukaku i Yannicka Carrasco. Możemy zatem śmiało powiedzieć, iż tym razem graliśmy ze znacznie osłabioną kadrą Belgi.

Reprezentanci Polski świetnie rozpoczęli to starcie, bo z dużą pewnością siebie utrzymywali się na połowie rywala. Wprawdzie nie oddali wówczas jakiegoś jednego, szczególnie groźnego strzału, to po pierwszych minutach Polacy mogli być pełni optymizmu co do dalszych losów tego starcia.

Niestety po niedługim czasie ich nadzieje zostały dość brutalnie rozwiane, bo już w 16 minucie jedynego gola tego wieczoru zdobył Michy Batshuayi. Zastępca Romelu Lukaku szczupakiem wykorzystał celną wrzutkę Youriego Tielemansa. Napastnika Besiktasu zupełnie nie krył Mateusz Wieteska, który dość niespodziewanie wystąpił w pierwszym składzie.

W dokładnie 30 minucie Sebastian Szymański niecelnym strzałem z woleja zmarnował stuprocentową okazję. Piłkarzem odpowiedzialnym za jej wykreowanie był Matty Cash, który jednym długim podaniem stworzył niezwykle dogodną sytuację dla kolegi z zespołu.

Zdecydowanie częściej piłkę przy nodze mieli Belgowie, bo przez aż 76% czasu (pierwszej połowy). Z wielką łatwością wymieniali oni kolejne podania i kilkukrotnie byli bliscy zdobycia kolejnych goli. Duże problemy w obronie miał na przykład Kamil Glik, po którego błędzie Batshuayi prawie skompletował dublet w 42 minucie.

Choć na pewno nie idealny, to dość dobry występ zanotował natomiast Nicola Zalewski. 20-latek grający na co dzień pod okiem Jose Mourinho niestety nie zdołał wykorzystać stosunkowo prostej sytuacji, kiedy Robert Lewandowski wrzucił mu piłkę w polu karnym.



Druga część meczu nie różniła się znacznie od jej pierwszej odsłony, być może Polacy byli jeszcze bliżsi zdobycia bramki. Trochę lepiej spisywali się nasi obrońcy, czego niech przykładem będzie okazja Belgów z 67 minuty, kiedy dobrze interweniował Jakub Kiwior.

Najlepszą okazją Roberta Lewandowskiego musi być rzut wolny naszego kapitana z ostatniego kwadransu spotkania. Piłkarz Bayernu z około 20 metra uderzył piłkę delikatnie zbyt mocno, bo ta przeleciała nad poprzeczką bramki.

W tym okresie Polacy często dochodzili do dogodnych sytuacji, jak na przykład gdy Kamil Glik był bardzo bliski umieszczenia piłki w bramce po strzale głową. Wówczas kibice biało-czerwonych z pewnością wierzyli, że uda się doprowadzić do wyrównania.

Najbliżej tego wyczynu był z pewnością Karol Świderski. Piłkarz grający w Charlotte FC (w Stanach Zjednoczonych) jak zawsze był widoczny pod bramką rywala, lecz tym razem nie zdołał pokonać Simona Mignoleta. Za pierwszym razem silnym strzałem z nożyc uderzył nad poprzeczką, a cztery minuty później piłka po uderzeniu głową trafiła w słupek. Świderskiemu z pewnością należy się duże uznanie, bo znów stwarzał wielkie zagrożenie i najpewniej awansował hierarchii napastników u Czesława Michniewicza.

Fakty są niestety takie, że kolejny raz przegraliśmy z Belgią. Wczoraj byliśmy zdecydowanie bliżsi pokonania piłkarzy Roberto Martineza, lecz pamiętajmy, iż grali oni bez kluczowych piłkarzy.

Na plus wyróżniłbym Piotra Zielińskiego, Szymona Żurkowskiego, Mattiego Casha i Jakuba Kiwiora. Najlepszym piłkarzem biało-czerwonych uznałbym jednak Wojciecha Szczęsnego, bez którego interwencji mogliśmy przegrać jeszcze wyżej. Golkiper Juventusu nie zaliczył tak spektakularnego występu jak na przykład Łukasz Skorupski, niemniej musi pozostać naszym podstawowym bramkarzem.

Trudno mi powiedzieć dużo pozytywnych słów o Robercie Lewandowskim i Karolu Linettym. Pierwszy z nich mimo że był dużo bardziej widoczny, to nie czułem, aby dawał coś szczególnego naszemu zespołowi. Linetty natomiast miał spore problemy z Yourim Tielemansem i Axelem Witselem i moim zdaniem odstawał poziomem od nieobecnego Grzegorza Krychowiaka.

Wczorajsza rywalizacja z drugą najsilniejszą drużyną wg. rankingu FIFA na pewno nie należała do najłatwiejszych, bo przecież tylko przez 31% całego meczu Polacy utrzymywali się przy piłce. Zwróciłbym niemniej uwagę na to, że w porównaniu do pierwszego meczu z Belgami podopieczni Czesława Michniewicza byli naprawdę bliscy wyrównania, a może i nawet wygranej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *