Zapraszam do podsumowania minionego weekendu. W jego trakcie nie obyło się bez niespodzianek – porażki doznał Manchesteru United, Atlético, Chelsea, a punkty zgubił Liverpool, czy Real Madryt. Bez większego przedłużania zapraszam do przeglądu tych spotkań.
Zaczniemy chronologicznie, bo od piątku. Tego dnia miał miejsce mecze Bayernu Monachium z Greuther Furth. Bawarczycy bez niespodzianki pokonali swoich rywali.
Największym zaskoczeniem tego meczu jest jednak brak gola Lewandowskiego w tym meczu, co w ostatnim czasie bywa rzadkością. Nie jest to jednak nic poważnego, bo znając klasę naszego kapitana, zaraz wróci do formy strzeleckiej.
W sobotę było znacznie ciekawiej, ponieważ wiele potęg europejskiego futbolu uległo tego dnia swoim słabszym jakościowo rywalom.
W sobotę było znacznie ciekawiej, ponieważ wiele potęg europejskiego futbolu uległo tego dnia swoim słabszym jakościowo rywalom.
O 13:30 odbyły się równolegle dwa bardzo ciekawe spotkania – Chelsea z Manchesterem City (0:1) i Manchesteru United z Aston Villą (0:1). Oba spotkania nie potoczyły się zgodnie z przewidywaniami większości postronnych kibiców.
W starciu Chelsea z Manchesterem City goście zdominowali the blues, co przyczyniło się do strzelenia bramki przez Gabriela Jesusa w 53 minucie. Chociaż wynik na to nie wskazuje, to podopieczni Pepa Guardioli mogli zakończyć ten mecz z wynikiem 3:0. Chelsea zawiodła, co może wskazywać na mały kryzys w kadrze Tuchela.
W czerwonej części Manchesteru sensację sprawili gracze Aston Villi pokonując na wyjeździe czerwonych diabłów. Podopieczni Solskjaera oddali aż 28 strzałów, jednak tylko 4 były celne. Według sofascore najlepszym graczem na boisku był Bruno Fernandes.
Jedyną bramkę tego meczu zdobył Kortney Hause – defensor drużyny gości
O 14:00 Deportivo Alaves podejmowało na swoim stadionie niepokonane w tamtym momencie Atlético Madryt. Goście nie byli w stanie kreować sobie wystarczających okazji i przez ponad 90 minut oddali tylko jeden celny strzał. Gospodarze byli bardziej konkretni i już w 4 minucie gry strzelili pierwszego i ostatniego gola w tym meczu.
O 18:00 i 18:30 zaczęły się trzy mecze i w każdym z nich faworyt zawiódł.
Inter na San Siro zremisował 2:2 z Atalantą, Liverpool uległ w walce z Brentford (3:3) a BVB przegrało w starciu z Borussią M’gladbach (0:1).
Piłkarska sobota zakończyła się około godziny 23, wraz z zakończeniem wygranego spotkania PSG z Montpellier (2:0) i remisu w starciu Realu Madryt z VIllarealem (0:0)
W francuskim meczu bramki strzelił Draxler i Iddrissa Gueye. Leo Messi nie pojawił się na placu gry.
W hiszpańskiej potyczce Real Madryt zawiódł remisując z lepiej prezentującą się tego wieczora ekipą Unaia Emerego. Na pozytywne wyróżnienia zasługują G. Rulli, Eder Militao, David Alaba i oczywiście Pau Torres, który nie pozwolił Benzemie na dobry występ.
W niedziele swoje mecze rozegrały drużyny Juventusu, Barcelony i Arsenalu z .
Stara dama na swoim stadionie pokonała Sampdorię 3:2, a bramki dla gospodarzy zdobył Dybala, Locatelli i Bonucci.
Barcelona po trzech meczach bez triumfu zdołała pokonać Levante wynikiem 3:0. Bramki zdobył Depay, Luuk de-
-Jong (!) i wracający po kontuzji Ansu Fati. Mvp tego meczu został Memphis Depay.
W wielkim hicie ostatniego dnia weekendu zmierzyły się ze sobą drużyny z północnego Londynu. O ile Tottenham nie był w dobrej formie już przed tym spotkaniem, to nie zmienia to faktu, że drużyna N. S. Santo była zdecydowanym faworytem tego meczu. Niespodziewanie Arsenal był w stanie pokonał swoich rywali ze stolicy Wielkiej Brytanii wynikiem 3:1. Po stronie gospodarzy bramki zdobyło całe ofensywne trio – E. S. Rose, Aubameyang i Bukayo Saka. Heung-Min Son strzelił natomiast jedynego gola dla gości. Dzięki tej wygranej podopieczni Mikela Artety mogą być w doskonałym nastroju, a ich rywale mogą czuć, że zmarnowali doskonałą okazję by wspiąć się po ligowej tabeli.